Life in Hamburg

Tuesday, October 03, 2006

City tour

Dzisiaj wybraliśmy się na wycieczkę po Hamburgu. Przypadkowe pójscie na jakąś imprezę może mieć dalekosiężne skutki :)  
Dzięki temu w ogóle się o tym dowiedziałem.Pojechaliśmy autobusem do akademika na Trieftstrasse - tam gdzie była imprezka o której ostatnio pisałem. Stamtąd zaraz zabraliśmy się autobusem do najbliższej stacji S-Bahna. Oki, to może teraz o środkach komunikacji w Hamburgu. Niestety Warszawie pod tym względem sporo brakuje. W Hamburgu mamy autobusy, S-Bahn (szybka kolej miejska), U-Bahn (odpowiednik naszego metra, chociaż szczerze mówiąc częściej jeździ nad niż pod ziemią;) i pociągi (w każdym razie tak mi się wydaje, bo tymi czarnymi liniami jeszcze nie jeździłem:)

Fajną sprawą jest też to że bilety komunikacji miejskiej ważne są także na statkach.

Przystanki dla statków wyglądają zupełnie jak przystanki autobusowe, z tą różnicą że pływają :D (co być może widać na fotce powyżej)

Sama wycieczka jak to zwykle bywa była chwilami ciekawa, chwilami nudna. Zobaczyliśmy plany budowy miasta portowego koło Hamburga, chcą tam zbudować zupełnie nowe, duże miasto, z własnym uniwerkiem, filharmonią itd. Jak powiedziała przewodniczka, nikt nie wie jeszcze po co, ale jak już zbudują to pewnie na coś się przyda ;]



Oprócz tego całkiem ciekawie wyglądał tunel pod Łabą (patrz wyżej), teraz już niezbyt często używany, ale ciągle od czasu do czasu można tam przejechać samochodem. A zbudowali go po to żeby się ludzie nie mogli wykręcać że do pracy z powodu pogody nie mogą przejść na drugą stronę rzeki :P


W Hamburgu istnieje coś takiego jak Hafencity, tzn. miasto portowe.
Leży po drugiej stronie Łaby i mieści się tam mnóstwo magazynów,
do których wyładowywane są towary ze statków.Jest to strefa bezcłowa, w tym sensie, że jeżeli towary opuszczą tą część Hamburga, wtedy muszą być oclone, w przeciwnym wypadku mogą tam sobie leżeć.

Z innych atrakcji które mieliśmy okazję dzisiaj zobaczyć, była jeszcze Zitronenjette, 
babcia cytrynowa, legenda tego miasta. 

Utrzymywała się ze sprzedaży cytryn, nawet wtedy gdy już wszyscy je kupowali raczej po to by ją wspomóc. Ona zresztą i tak wszystko przepijała:> Oczywiście nie przeszkodziło to temu żeby postawić jej pomnik ;> Nawet na wikipedii o niej jest.

Z innych lokalnych atrakcji zjadłem jeszcze tutajszy kebab:> W zasadzie podobny do polskich, może trochę lepszy sosik, ale nic nadzwyczajnego. Jak za 2,50 euro (chociaż też zależy, jak się zamawia po turecku to jest taniej, widziałem ;) jeszcze nie najgorzej.

1 Comments:

Blogger Konrad said...

rozumiem że w tym komentarzu dotyczącym sweterka palce maczał Rudy... gratuluje ciętego humoru ;P

9:23 PM  

Post a Comment

<< Home