Life in Hamburg

Monday, October 30, 2006

Berlin

Wreszcie jakaś dłuższa wycieczka:) W piątek wybraliśmy się w 5 osób do Berlina. Początkowo trochę się wahałem, bo w sumie nie mieliśmy żadnego konkretnego planu tego co będziemy tam robić poza listą miejsc które chcemy zobaczyć, ale teraz nie żałuję. Berlin to naprawdę świetne miasto. Przyznam szczerze że bardziej spodobał mi się od Hamburga, mimo brudniejszych stacji metra, wioków rodem z PRL-u (gdzieniegdzie, Warschauerstrasse na przykład;) i mnóstwa miejsc w których ciągle coś się buduje, remontuje itd.
Ale po kolei.
Zarezerwowaliśmy przez net bilety na autobus i miejsce w hostelu. Udało się zamieszkać tam gdzie pojechało 30 osób z naszej polibudy (szczęśliwcy którzy wygrali miejsca na wycieczce). Po 3 pół godzinie byliśmy w Berlinie (z Hamburga jakieś 300km, ale oni ICE dojechali w półtorej:)
Po drodze rzuciło mi się w oczy mnóstwo wiatraków, które wpasowują się we wszechobecną tu dbałość o środowisko.


Warto o tym zresztą napisać kilka słów. Właściwie wszędzie pojemniki na śmieci podzielone są na 3 części, oddzielne dla opakowań, odpadów organicznych i pozostałych. W sklepie dostajemy zakupy w papierowych, przyjaznych środowisku torbach (zbyt wygodne to one jednak nie są;) Podobnie z plastikowymi opakowaniami, za butelki jest określona kaucja i są nawet fajne maszyny, które te butelki przyjmują i zwracają żetony, które można potem wymienić na pieniądze. Fajne jest to że tu się naprawdę nie tylko mówi o ochronie środowiska.
O 15.30 znaleźliśmy się na dworcu Ostbahnhof w Berlinie. Czy wszystkie dworce wschodnie wyglądają tak marnie?
Po zameldowaniu sie w hostelu i zjedzeniu czegoś w pobliżu wybraliśmy się (nasza 5, czyli ja, Mina, Vittorio,Borzana i Katie) na Pub Crawl.


Codziennie w Berlinie organizowane jest wieczorne szwędanie się po barach. Polega to na tym że płaci się 10 euro i na początku dostaje piwo w nielimitowanych ilościach. Następnie w każdym barze do każdego zamówienia darmowe shoty. No i drinków do oporu po drodze. Jak ktoś chce to można się wtedy spić do nieprzytomności;>



W sumie odwiedziliśmy chyba ze 4 knajpy, jedna była szczególnie ciekawa bo po przejściu do podwórza odnaleźliśmy ukrytą w rozwalającym się budynku galerię. Po przejściu kilku osprayowanych pięter, znaleźliśmy się w pracowni artystów którzy ciągle coś w tym czasie tworzyli.




Mi szczególnie spodobał się obraz (plakat?) poniżej. Nawiązanie do reklamy misiów Haribo:)



W planie Pub Crawl był również klub Matrix, ale jakoś nikt z nas już nie miał na to siły, poza tym w sobotę czekało nas całodzienne zwiedzanie.

W sobotę po zjedzeniu śniadania w hostelu pojechaliśmy pod bramę Brandenburską bo stamtąd rozpoczynają się darmowe wycieczki. No właśnie, w Berlinie przewodnicy - pasjonaci miasta organizują darmowe wycieczki dla wszystkich chętnych. Do wyboru, po angielsku, hiszpańsku i niemiecku. Nas oprowadzał gość z Kanady, który mieszka w Berlinie od 6 lat a był w nim po raz pierwszy jako student wymiany :) Cały spacer po ciekawych miejscach Berlina zajał nam jakieś 4 i pół godziny i szczerze była to jedna z najlepszych wycieczek na jakich byłem. Co by nie zapomnieć tego wszystkiego spróbuję jakoś to zebrać poniżej, dlatego jeżeli kogoś niespecjalnie interesują zabytki Berlina może sobie spokojnie odpuścić i przewinąć stronę do kolorowych obrazków (festiwal świateł w Berlinie).

Wycieczka rozpoczęła się od Placu Paryskiego, znajdującego się po wschodniej stronie Bramy Brandenburskiej. Brama Brandenburska jest symbolem Berlina, po zjednoczeniu Niemiec także Pokoju i Jedności. To tu jednak naziści świętowali przejęcie władzy, to także tu przebiegała granica muru berlińskiego tu więc była też granica NATO i układu warszawskiego. O tym jak ważny jest to dla Niemców symbol może świadczyć rewers niemieckich euro, na których znajduje się właśnie Brama Brandenburska.

W czasach muru berlińskiego Plac Paryski od którego zaczęliśmy był wyłączony z użytku bo na nim znajdował się 'no man's land', obszar przed murem na który wstęp był zabroniony. Obecnie jest to w znacznym stopniu plac budowy, przy którym znajduje się ambasada francuska i pozostająca ciągle w budowie ambasada amerykańska. Przy tymże placu znajduje się też najdroższy, najbardziej luksusowy hotel Berlina, Adion. Zwykły się w nim zatrzymywać sławy takie jak Michael Jackson, a za odpowiednią (7700 euro za dobę) opłatą można się zatrzymać w jego pokoju (będącym swoją drogą bardzo bezpiecznym miejscem ze względu na kuloodporne szyby). Hotel ten był też pierwszym w Berlinie miejscem w którym z kranów leciała ciepła woda, co sprowadzało do niego codziennie Cesarza na poranną toaletę;)


Z bardzo widocznych obiektów warto jeszcze wymienić znajdującą się na szczycie Bramy Brandenburskiej kwadrygę ze stojącą w powozie boginią zwycięstwa, Viktorią


Właściwie nie byłoby nic nadzywczajnego w tym posągu gdyby nie Napoleon Bonaparte, któremu po zdobyciu Berlina tak się ona spodobała że wywiózł ją do Paryża:) Było to poniżenie dla Berlińczyków. Po zwycięstwie nad Napoleonem Viktoria została przywieziona z powrotem i stała się swojego rodzaju symbolem odwetu.

Po przejściu przez bramę Brandenburską na zachodnią stronę widzimy Tiergarten (powyżej), będący największym parkiem Berlina, z kolumną zwycięstwa na końcu. W czasach kiedy powstawał, ogród był terenem polowań elektrów Brandenburgii. Zwierzęta żyły w ogrodzie, ogród był ogrodzony, także całość można porównać do łowienia ryb podbierakiem w akwarium. Wewnątrz ogrodu stoi kolumna zwycięstwa na szczycie której znajduje się Viktoria. Patrzy w kierunku Paryża, a że dodatkowo została odlana z przetopionych francuskich karabinów, tym bardziej daje prztyczka w nos francuzom.

Na prawo od ogrodu znajduje się niemiecki parlament, Reichstag.



Niestety, nie udało nam się wejść do środka, bo kolejka była bardzo długa. Tak jak wiele miejsc Berlina, także i to posiada bogatą historię. Od początku była to siedziba niemieckiego parlamentu, który obradował także za czasów panowania cesarza. Ostatni z nich, Wilhelm II, nie widział zresztą potrzeby istnienia tej instytucji co wyrażał określaniem posłów mianem małp. Po abdykacji ostatniego cesarza jeden z nich, Philipp Scheidemann, stanął w oknie przed obywatelami którzy wciąż nie byli pewni dalszego losu Niemiec i proklamował Republikę Weimarską. Tu więc miały miejsce narodziny demokracji w Niemczech. Tutaj też miał miejsce jej koniec. W 1933 roku holenderski komunista podpalił Reichstag lub też raczej był tym kogo o to oskarżono ze względu na wcześniejsze pogróżki. Pożar był pretekstem który wykorzystał Hitler do przejęcia władzy przez narodowych socjalistów uznając go za bezpośrednie zagrożenie ze strony komunistów. Wydane zostało rozporządzenie czasowo zawieszające podstawowe prawa obywatelskie. (Czy nie w ten właśnie sposób, choć oczywiście nie w takim zakresie, postąpiono w USA po 9/11?)
Po zjednoczeniu Niemiec Reichstag odbyła się debata czy parlament powinien być z powrotem przeniesiony z Bonn do Berlina. Po gruntownej przebudowie i dobudowaniu szklanej kopuły (foto poniżej, z Wikipedii) na szczycie, zapewniającej nie tylko oświetlenie ale i 1/3 energii elektrycznej dla budynku Reichstag jest jedną z atrakcji turystycznych.

Jednak wejście do środka wiąże się z dokładnym przeszukaniem a i wtedy mamy wstęp tylko do niektórych sal. Na wycieczkę np do sali w której obraduje parlament trzeba się umawiać z co najmniej 2 tygodniowym wyprzedzeniem, czego niestety nie wiedzieliśmy.

1 Comments:

Blogger Paweł S. Piotrowski said...

Nie pamiętałem już tego wpisu i trafiłem tu z http://empezo-en-hamburgo.blogspot.com/2010/12/budapeszt.html gdzie zjechałeś Pragę do której po raz pierwszy będę się za chwilę wybierał ;P
W każdym bądź razie po ostatniej analizie promocji SparDay (Warszawa-Berlin w 5h15min za 29 EURO:)) oraz po ponownym przeczytaniu tego wpisu bardzo zapragnąłem odwiedzić Berlin, myślę, że jak zrobi się troszkę cieplej to w marcu-kwietniu się wybierzemy ;)

10:56 PM  

Post a Comment

<< Home